Z czego słynie Londyn? Co udało mi się zobaczyć w kilka dni i czy mogę to polecić? Londyn od zawsze rywalizował z Paryżem o miano stolicy kultury. Dzięki temu możemy się cieszyć darmowymi muzeami. Zniszczony podczas wojny nie oszałamia liczbą zabytków, za to powala na kolana liczbą sklepów. To co idziemy razem na spacer?
Spis treści
Tower
Lubicie straszne historie? Londyn z nich słynie! Gdzie ich szukać? Tower najpierw było rezydencją królów, a potem się zdegradowało do więzienia dla osób wyższego szczebla. Co tam się działo! Straszne i krwawe są to opowieści. Podobno do dziś można tam spotkać ducha Anny Boleyn, która trzyma w rękach swą głowę.
Camden Town
Z czego słynie Londyn jak nie z muzyki i szaleństwa! Dokąd się po nie udać? Camden to postpunkowe, rockowe miasteczko schowane w skorupce wielkiego miasta. Ukochała je Amy Winehouse, bo to w nim mieszkała u szczytu kariery. Camden zawsze był schronieniem dla outsiderów, muzyków, artystów, zatraceńców. Jego centrum stanowi targowisko z niezwykłymi ubraniami, płytami. Najbardziej spodobał mi się zwariowany sklep Cyborg.
Galeria Saatchi
W mediach Saatchi funkcjonuje jako cynik, który potrafi złośliwe zakupić po wysokiej cenie dzieło topowego artysty i odsprzedać je za grosze, tylko po to, żeby zdegradować delikwenta. Jest też damskim bokserem i leje swoją swoją żonę zmysłową kucharkę Nigellę Lawson. Kim nie byłby prywatnie trzeba mu przyznać, że jako właściciel jeden z najważniejszych placówek poświęconych sztuce sprawdza się doskonale. Galeria Saatchi to jeden z najjaśniejszych puntów na mapie sztuki współczesnej. W dodatku darmowy..
Na drodze wiodącej do Galerii Saatchi na całej długości ulicy wisiały pachnące petunie. Wtedy sobie pomyślałam, że uwielbiam Anglię.
Notting Hill
Jak przystało na dzielnicę znaną z romantycznego filmu to czarująca dzielnica. Po prostu. Wyobraź sobie, że mijasz eleganckie domy, niskie ceglaste budynki, a w nich księgarnie, sklepiki, butki vintage. W Nothing Hill można naprawę odpocząć od wielkomiejskiego zgiełku.
Portobello Road
Słynna ulica, legendarny targ. To esencja Nothing Hill. Wszystko to otoczone kolorowymi domkami. Ale tu się przecież chodzi polować! Wytrawni myśliwi:kolekcjonerzy ubrań, szafiarki, modnisie, przebierańcy, styliści i projektanci wszyscy wychodzą na Portobello w poszukiwaniu trofeów. Od ramonesek z lat 60 przez kaszmirowe swetry i tandetę w 500% za wysokiej cenie aż po rzadkie rarytasy, od których widoku zzielenieje z zazdrości każda koleżanka. Sama byłam trochę zawiedziona, bo się naczytałam o studentach z londyńskich szkół mody sprzedających swoje odjechanie zaprojektowane kolekcje. Nie wiem czy akurat mi się nie trafiło, ale nikogo takiego tu nie widziałam. Mimo to Portobello Road to jedno z moich ulubionych miejsc w całym Londynie. Glównie za niezobowiązującą atmosferę.
Hyde park
Trzeba Anglikom przyznać że w zamiłowaniu do zieleni i natury nie mają sobie równych. Tylko Anglik mógł opisać szczęście i idyliczną krainę, jako obraz przedstawiający porośnięty roślinnością Hobbiton. Hydepark aż taki bajkowy co prawda nie jest, ale spróbujmy w Europie znaleźć park który mu dorówna, bo na pewno nie będzie to wystrzyżony od linijki Wersal, ze ściętymi na kwadratowo drzewami i alejkami, gdzie żadna gałąź nie ma prawa wystawać o pół centymetra.
Jest jeszcze gratka dla wielbicieli kina! Co prawda to inny londyński park posłużył Antoniniemu za scenerię do Powiększenia, ale klimat, kiedy nie ma ludzi bywa ten sam. Bezludzie co prawda trafia się rzadko, ale się trafia. Imponująca powierzchnia 159 hektarów skutecznie rozbija tłumy Londyńczyków. Jest czym oddychać.
Na terenie parku stoi Kensington Palace, który można oglądać z daleka, jako że mieszka tam ulubieńczyni prasy bulwarowej księżna Kate.
City i Soho
Dudum dudum! To pulsujące biznesowe serce miasta. Zachwyca wieżowcami i ubranymi bez zarzutu biznesludkami. Jest tam jeden wieżowiec, który tak silnie odbija światło, że wypala dziury w stojących w zasięgu jego odbicia samochodach. Korpoludki muszą się odstresować po trudach całodziennego klepania raportów, procedur, użerania się z szefami, podwładnymi, spowolnionym systemem, terminami, ekspresem do kawy, więc w pobliżu nie brakuje barów. W miarę blisko jest stamtąd dotrzeć na piechotę do tętniącego życiem Soho, z jego pubami, dyskotekami i innymi miejscami, gdzie londyńskim zwyczajem idzie łatwo się zalać w trupa. Kari, która spędziła w Londynie parę lat kiedyś mi opowiadała, że w weekendy stoją tam ambulanse. Zgadnijcie po co… Spici imprezowicze ładują się do takiego ambulansu, tam ekipa ich doprowadza do stanu używalności, ci wychodzą z karetki i ciągną wódę od nowa.
Oxford Street
Ciężko tu oddychać. Najbardziej znana ulica Londynu jest też zdecydowanie tą najbardziej obleganą. Dzikie tłumy szturmują okoliczne sklepy, w końcu nikt nie ma zamiaru wyjechać ze stolicy mody bez sterty ekologicznych siatek, plastikowych worków. papierowych torebek, i opróżnionej karty kredytowej. Jedną znośną formą przemieszczania się po Oxford Street było dla mnie wyłożenie się na pierwszym siedzeniu piętra charakterystycznego czerwonego piętrowego autobusu i podziwianiu wszystkiego z góry bez konieczności unoszenia się w falującym tłumie.
Tate Modern
Muzeum, które jest legendą sztuki współczesnej, jedno z naj na świecie. Mieści się w dawnej elektrowni.Wystawa w słynnej Hali Turbin to chyba największe marzenie każdego artysty. W 2009 tego zaszczytu dostąpił nasz rodak– Mirosław Bałka – i zaprezentował tam instalację How it is.
Tower Bridge
Zwodzony most z dwiema wieżami był uznawany za taki sam cud techniki i osiągnięcie jak Wieża Eifla (moim zdanie to nawet dużo większe). Kiedy się podnosił pod nim po Tamizie mogły swobodnie przepływać żaglowce.
St. Katharine Docks
Nastrojowe doki położone w pobliżu Tower Bridge i Tower. Było tam niemało sklepów z designem. Niejeden marzy, żeby w dokach zamieszkać, ale te ceny! C-E-N-Y!
Muzea za darmo w Londynie
Muzea to mają fantastyczne. Długo by wymieniać. Victoria and Albert Museum, Science Museum,British Museum,Natural History Museum,Royal Air Force Museum London, National Gallery. To wszystko za free.
Palace of Westminster
Historia pałacu sięga XI wieku. Jego najbardziej rozpoznawalną częścią jest wieża zegarowa ze słynnym dzwonem Big Benem. Bim Bam.
W12 Shopping Center
Przyjazne centrum handlowe, i w końcu miła obsługa, nie to co te paryskie leniwe chamy. Strasznie się w W12 obżarłam żelkami.
Queen Mary’s Gardens- Regent’s Park
Bardzo piękny park z kolorowymi kwiatowymi kompozycjami. Fajny na sesje zdjęciowe. Ale to rozrywka bardziej na ciepłe dni.
Swiss Cottage
Szczerze mówiąc jakbym się obudziła w środku Londynu nie będąc tam nigdy wcześniej zwyczajnie bym pomyślała, że jestem na jakiejś wiosce, może miasteczku, co najwyżej mieścinie. No bo jak to? Niby największa europejska aglomeracja, a wszędzie tylko stoją niskie domki szeregowe. Szczytem wsiowego klimatu jest dystrykt Swiss Cottage ze swoimi chatkami i stodoło-domami.
Kiedyś z okna piętrowego autobusu widziałam taki pub w świetnej chatce. Naprawdę fantastycznej. Nie mogę sobie jednak przypomnieć jak się nazywał. Wydawało mi się, że właśnie Swiss Cottage, ale teraz go nie mogę znaleźć w necie. To była taka wielka wielka śliczna chata w samym środku miasta. Może wam się poszczęści i do niego traficie.