Słodkie Włochy Północe. Włochy miasta i miasteczka, wsie których nazw nie pamiętam. Jechaliśmy przez Wenecję, Chioggię, Rawennę, Bolonię, przez niekończące się pola, przez pas pustych plaż Adriatyku.
Włochy miasta: Wenecja
Jakby mnie ktoś spytał o Włochy, to pierwsza myśl jaka mi przychodzi do głowy to za słodkie. We Włoszech wszystko jest zbyt słodkie.
Mojito, ciastka, chłopcy, a nawet żebracy udający przesłodkich pomagierów. Słodka jest Wenecja, ale też przytulnie wilgotna. W czerwcu było ludno, ale nie aż tak źle jak słyszałam. W kolorowym tłumie przelewającym się przez miasto przeważały Chinki chroniące swoje twarze przed pożółceniem za pomocą białych parasolek. Pastelowe kolory Wenecji i tamtejszego wybrzeża Adriatyku też wydają się zbyt słodkie. Jakby nierealne. Jakby się znaleźć w samym środku bajkowego obrazu. A jednak można go dotknąć, można go powąchać. Można o nim długo myśleć i w końcu wrócić. W końcu cukier uzależnia.
‘W Wenecji śmierdzi ściekami.’ Ile razy to słyszałam. Nie zdziwiłoby mnie to, w końcu za dobrze znam kanały w Amsterdamie, a nawet duszne kanały we Bangkoku. Synonimem kanału jest zgniła woda i podejrzane historie miejskie. Do kanały łatwo kogoś wepchnąć. Albo coś. W Amsterdamie podobno sporo ludzi się wyławia z kanałów, ale też samochodów, reklamowanych jako miasto-odporne grrrównianych smartów, których nie da się inaczej sprzedać, jak zachwalając ich ciasnotę. Tym sposobem na Miasto-Odporny odpowiedział Miasto-Oporny! ‘A masz za swoje oszuście!” Jazda do kanału!’
Na szczęście w czerwcu kwitnie jaśmin. I to nim było czuć Wenecję. Kwiaty jaśminu są drobne i białe. Monumenty Wenecji delikatne ażurowe, koronkowe, ale i majestatyczne. Wody w kanałach zaś cudownie turkusowe. Kim jest Wenecja jak nie królową!
Moja kumpela kiedyś popłynęła na wyspę Murano, tam gdzie robi się słynne szkło. Nie wszystko wychodzi mistrzom, nawet jak się wydaje, że wyszło. Zawsze najlepszy jest najsurowszym sędzią dla samego siebie.. Dużo się wyrzuca. ‘Czy mogę sobie wziąć to’ ‘Ależ bierz dziewczyno!’ I teraz ma szkło z Murano w pokoju. Podobnie jak fragment czaszki z paryskich Katakumbów. To zadziwiające jak jednego dnia coś skazanego na wyrzucenie, nagle nabrało wartości w oczach drugiej osoby. Na nowo stało się czymś sensowym.
Po modrych wodach kanału suną gondole. Gondolier nogą odpycha się od ścian budynków w wąskich miejscach. Nie mogłam wyjść z podziwu jak można tak dobrze trzymać równowagę! Mój gondolier nie śpiewał, a mógłby, tyle, że wtedy nawet o tym nie wiedziałam. Ale i tak romantyczne pływanie mi się podobało najbardziej.
Gondolierzy swój związek mają i pilnują się wzajemnie, żeby kolega czasem nie obniżył ceny. Dlatego do targowania się trzeba wybrać osamotnionego gondoliera.

Włochy miasteczka: Chioggia
Delikatne słońce rozpościerało się coraz wyżej nad Chioggią, uroczym miasteczkiem z kanałami, by w końcu zalać jej ulice pełnym blaskiem.. Na niewielkim targu przekomarzali się sprzedawcy, wystawiali suszone ryby i powidła, produkty lokalne. W cukierni ustawiała się kolejka. Poranek przemijał jak kolejne stadia na obrazie Moneta. Są mieściny z których się nie chce wyjeżdżać i tylko brak młodych lokalsów przypomina o ich drugorzędności. Włochy północne i tak stoją lepiej od południowych.
Następnie jechaliśmy przez patchworki pól z których łby wychylały co jakiś czas kościoły z kamienia. Mijaliśmy hacjendy i gospodarstwa, z rzadka rozrzucone jak kostki na grze planszowej. Groble i miedze, trawy i zboża. Naturę uporządkowaną. Świadczącą o dobrobycie. Wioski, w których wszystko sprowadza się do kolejnych posiłków, i w których bez gadania musiało by być przeraźliwie nudno. Ale i tak wszyscy marzą o tym, żeby tam mieszkać.

Włochy miasteczka: Rawenna
Abel w szacie rzymskiej z odkrytymi nogami trzymał owieczkę w ręku, zaś na przeciw niego stał Mojżesz. Korowody świętych i biblijnych postaci przewijają się przez utkane z mozaik ściany. UNESCO! UNESCO! Mozaiki. Bizancjum. Mozaiki. Bruki, uliczki, mojito, słodkie mojito. Zajechaliśmy do Rawenny.
Mieszkali w niej cesarze, była stolicą arcybiskupią, dziś namaszczona na miejsce homilii chrześcijańskim przez Jana Pawła 2. Rawenna jest miłym miasteczkiem, w sam raz na jeden miły dzień życia zakończony kilkoma koktajlami na tarasie restauracji.

Włochy miasta: Bolonia
Czerwone miasto. Puchate bezy, dorodne szynki, dobre wina. Taka witryna. Studenci, pełna seksu fontanna. Pamiętam jak zrobiłam zdjęcie pustej butelce po piwie stojącej na skrzynce pocztowej. W końcu to miasto uniwersyteckie od zawsze. Człowiek na wycieczce w nowym miejscu jest jak dziecko. Pokaże mu się najdroższe zabawki, to rzuci je w kąt, a najbardziej go cieszy pusta butelka. Pełna zresztą też.
Ciekawe z jakich butelek pił tu Kochanowski. W końcu zanim stracił Orszulkę, był piękny i młody. Pobierał nauki w Bolonii. Po ludziach Renesansu została architektura renesansu. Dziś pamięć o Polsce w Bolonii wciąż jest żywa, widzę to mijając plac Adama Mickiewicza. Nad miastem górują dwie wieże. Długo się wspinałam po krętych schodach, ale było warto.
To z Bolonii wyjeżdżają samochody Lamborghini i Maserati.To w niej się można opychać tuczącym spagetti i tortellini. Mammma!

Włochy miasta: Mediolan
Włochy północne pożegnałam już sama i nie autem. Do Mediolanu zajechałam w drodze powrotnej do Francji pociągiem. Z włoskiego Eurostara najbardziej pamiętam przenikliwe zimno, klimę załączona na 15 stopni albo i mniej. Pewnie po to, żeby nie przysypiać i nie przegapić wysiadki.
Ale to nie dlatego Mediolan wydał mi się zimny mimo lata. W Mediolanie ludzie są zimni. To chyba cecha prawdziwej stolicy mody. Tak samo jest w Paryżu. Mój znajomy projektant mody z Nepalu, Akaash, nawet się z tego powodu wyniósł z Paryża. ‘ Ci ludzie mają lód w sercu’.-mówił.
Atrakcje miasta idzie szybko obejść, a główną atrakcję, czyli szoping hmmm. Zależy jak nam zależy, ale ubrani w srebrny garnitury panowie z tlenionymi włosami i wychodzone panie w minispódniczkach chyba sporo musieli przepłacić za przereklamowane zakupy. Tłumy w sklepach, co drugi sklep to ałtlet. Niektórzy byli tak przestylizowani, że brakowało im tylko antenek na głowie.

Z niekłamaną ulgą opuściłam Mediolan, by udać się w stronę słońca Lazurowego Wybrzeża. Po drodze myślałam o pastelowych kolorach Adriatyku i o słodkim mohito. Life is good.
Włochy są przepiękne. My latem planujemy kolejną podróż 🙂