Najtańsza restauracja na świecie z gwiazdką Michelina karmi klientów charakterystycznymi dla Hongkongu daniami dim sum. Są to małe dania gotowane na parze w specjalnych koszyczkach.
Tim Wanów jest w Hong Kongu kilka i są ulokowane w rożnych miejscach. Ja się przeszłam do tego w centrum handlowym Olympic.. W obawie przed kolejkami wybrałam mało popularną godzinę, jak na Hong Kong, 16h. W resto było dość luźno, tylko kilka stolików było zajęte, wszędzie unosił się miły zapach kwiatów. Ale czy sam posiłek był miły?
Papierowe menu leżało sobie po chińsku i po angielsku i trzeba było zaznaczyć kwadracik przy interesujących pozycjach. Więc zaznaczyłam pierożki krewetkowe, smażoną rzodkiew, warzywa, a na deser upatrzone już na necie kwiaty w galaretce.
Posiłek wjechał na stolik nierówno i jak się okazało zapomnieli o ostatniej pozycji. Warzywa okazały się być samą sałatą.Na ciepło. Bardzo ciekawa koncepcja. Jedliście kiedyś gorącą sałatę? Mi by to w życiu do głowy nie przyszło. Teraz to będzie mój stały repertuar kuchenny. Sałata była cacy, ultrachrupiąca, Pyszna.. A tu nagle zonk! W stosie liści już przy dnie:
zgniłe liście. Rozumiem, że można nie dopatrzyć takiej rzeczy w stosie sałaty, ale w resto, z gwiazdką, chyba nie powinni sobie na coś takiego pozwalać.
Przeszłam do smażonej rzodkwi w formie białych kwadratowych placków podanych z sosem. Szału nie było, ani dużo smaku też nie Na stole był też słoik z sosem chilli. Tak rzęsiście zrosiłam placki, że mało mi przełyku nie wypaliło. Potem było już tylko lepiej, pierożki na parze z krewetkami to prawdziwe arcydzieło smakowe. I zdecydowanie najlepsze danie tego dnia. Deser nie nadjeżdżał przez 15 minut i jak się okazało zwyczajnie o nim zapomnieli. W końcu ponaglony kelner przyniósł galaretki koloru pomarańczowego z zatopionymi w środku drobnymi kwiatami.
Już sama szata deseru napełniła moje oczy radością, smak też był niczego sobie, nie za słodkie, delikatne.
Co bym zrobiła będąc inspektorem Michelina? Ha! Nie podaruje tej zgniłej sałaty! .Oddawać gwiazdkę!