Katmandu stolica Nepalu pełna kolorów
Nepal uwodzi egzotyką. Nepal to najbardziej niesamowity i oryginalny kraj w jakim byłam. To też najpiękniejszy kraj. Ze swoimi słynnymi ośmiotysięcznikami, na czele z Mont Everestem. Z masywem Annapurny i Królestwem Mustang, gdzie oczy się radują, a ciało cierpi niewygody. Z jeziorami, gdzie można nurkować i z dżunglą Chitwan, gdzie można jechać na safari. Nepal to miejsce narodzin Buddy, kojarzące się z niebiańskością, a spływające krwią w czasie mrocznych obrzędów świątyni bogini Kali. Nepal uwielbiają hipisi i miłośnicy natury. Nepal to najlepsze miejsce na trekking. Ten kraj przyciąga też miłośników trawki i halucynogennego miodu. Nieważne gdzie idziesz, w Nepalu pierwszym przystankiem jest zwykle Katmandu.
Spis treści
Katmandu stolica Nepalu i jej bijące serce Thamel
Try to high! Break on through! Break on through to the other side! ryk Jima Morrisona rozdzierał otaczające mnie powietrze. Witajcie dzieci kwiaty! To Thamel głośno bijące turystyczne serce miasta. Tonie w kolorowych hostelach, barach będących synonimem drugorzędności i sklepach kuszących przytulnymi szalami z kaszmiru. Tu zatrzymuje się większość backpackersów. Ja również.
-Dziś w Nepalu mamy dwa rodzaje turystów, pierwsi przyjeżdżają na trekking, drudzy na wolontariat- mówi Aakash, projektant mody z Katmandu.
Ale ja nie należę do żadnej z tych grup.
Dzika przejażdżka po Katmandu
Biorę rikszę, żeby dotrzeć do Świątyni Małp, ale rikszarz nie wyrabia pod górę i spory odcinek muszę iść sama. Przejażdżka rikszą pierwszego dnia w Katmandu to nie byle przeżycie! Ruchowi ulicznemu na imię jest chaos i niebezpieczeństwo. Nie ma świateł ulicznych ani oświetlenia dróg. Jeżeli istniał by hymn Katmandu z pewnością byłby wygrywany na klaksonie.. Później zauważam, że w odróżnieniu do Europy nie jest to Spieprzaj dziadu!, a raczej Uwaga, bo jadę! Tymczasem rikszarz jedzie na czołówkę. Drę się: But I want live man! Ten się śmieje. Haha bardzo śmieszne…Wzajemna obserwacja i przewidywanie ruchu innych jest prawie jak polowanie. A to tylko jazda. Samo przejście na drugą stronę ulicy to prawdziwe wyzwanie dla pieszego. Sekretem jest odpowiednia pewność siebie. Zauważą wahanie i stoisz. A rzadko się zdarza, żeby sznur samochodów i skuterów się urwał.

Świątynia Małp
Żeby dotrzeć do Świątyni Małp trzeba pokonać sporo schodów. W drodze na szczyt towarzyszą mi małpy, psy i nachalni sprzedawcy. Z tej grupy tylko psy należą do w miarę sympatycznych. Niektóre małpy napadają się nawzajem. Mnie ignorują. W moim plecaku nie ma nic jadalnego. Jest też późno i nie ma gdzie im kupić jedzenia na łapówkę. Świątynia prezentuje się całkiem ciekawie. Z góry widać Katmandu przykryte grubą warstwą smogu. Mimo to miasto i świątynia mają
swój czar.
W drodze powrotnej decyduję się iść na piechotę i gubię się. Napotkanemu Nepalczykowi nie może się załadować Google maps. Podjeżdża jego znajomy na skuterze, coś długo gadają ze sobą po czym ten pierwszy mówi ze to jego brother i zawiedzie mnie do Thamelu. Nie znam gościa, ale nie chce mi się iść samej, a wizja przejażdżki jest zbyt kusząca. Zjeżdżamy zatem po wertepach z górki, a tu wyłania się ciężarówka zza zakrętu… Jedzie prosto na nas… Trąbi. Bah! Zatrzymuje się żebyśmy mogli przejechać. Docieramy na miejsce, a kierowca nie chce pieniędzy za szaloną jazdę.

W hostelu poznaję Islandkę i idziemy na pizzę. Żeby było lokalnie biorę 4 sery z serem z mleka jaka. Po miesiącu w Tajlandii nie marzę o niczym innym jak tylko ser w każdej postaci. Dużo sera. Po zaspokojeniu kulinarnej żądzy szukamy baru. Jest piątek wieczorem, a wszystkie napotkane knajpy mają w sobie coś ze speluny. Pijani Nepalczycy i biali nie tracą czasu w swoich końskich zalotach. Nepalskie piwo podawane w butelkach xxl nie pomaga dojrzeć w nich nic ciekawego.

Boudanath – najpiękniejsze miejsce w Katmandu
-Ale musisz tam jechać! Co??? Nie, nie jutro rano ! Dzisiaaaaj wieczorem! – drze się przez słuchawkę A. Akurat trwa w najlepsze sezon ślubny i nie może się ruszyć z atelier, żeby mi dziś towarzyszyć. Myślałam że Boudanath zwiedzę jutro rano w drodze na lotnisko, ale kolega nie daje za wygraną. Dzwoni za 5 minut- Dzisiaj, dzisiaj!! Mój brother cię oprowadzi!!! Godzinę później mknę na motorze przez tumany kurzu razem z jego brotherem Krishną. Kiedy moim oczom ukazuje się stupa rozświetlona tysiącem kolorowych światełek rozumiem czemu A. zależało żeby zobaczyć ją o zapadnięciu zmroku… Boudanath jest miejscem wibrującym wyjątkową energią.
Las rąk wyciąga się by nagonić trochę dymu w swoją stronę z wielkiej kadzielnicy. Ludzie okrążają stupę kręcąc 147 młynkami młynkami modlitewnymi wbudowanymi w otaczający ją murek. Można też pokręcić wielkimi młynkami znajdujących się w niewielkich pomieszczeniach. Od tego kręcenia wpadam w trans. Pełno tu tybetańskich mnichów.
Znajdująca się w sercu tybetańskiej dzielnicy Boudanath jest jedną z najważniejszych świątyń buddyjskich.Pochodząca z XIV wieku stupa pamięta jeszcze cesarza Aśiokę. Poważnie uszkodzona przez trzęsienie ziemi została całkowicie odremontowana.(2016) Widać jak się chce to można. Szkoda, że nie wiedzą tego w innej części aglomeracji, w Bhaktapurze, gdzie wolą kasować bajońskie sumy za wejście pod pretekstem odbudowy, podczas gdy pieniędzy dostali tyle z międzynarodowej pomocy że mogliby 2 takie miasta postawić…
Stupa znajduje się na środku nastrojowego placu otoczonego kolorowymi kamienicami. Ich partery zajęte są przez sklepiki oferujące pamiątki, biżuterię i czego tylko dusza zapragnie. Przysięgam sobie, że następnym razem w Katmandu ten plac będzie moją bazą. Trudno o miejsce z lepszą energią.
Paśupatinath Mandir- Katmandu creepy
Podczas gdy większość turystów myśli, że Nepal to kraj buddyjski, w rzeczywistości okazuje się, że króluje tu hinduzim wraz ze swoimi licznymi bóstwami i bogatymi rytuałami. Oprowadzający mnie po kluczowej dla wyznawców Śiwy świątyni Krish, rodowity Nepalczyk wyjaśnia, że podczas corocznego święta Śiwarati zjeżdża tu 3 miliony ludzi. Ciężko mi sobie wyobrazić taki tłum na tak niewielkiej przestrzeni.
Atmosfera Paśupatinath Mandir jak na przystało na miejsce palenia zwłok jest dość mroczna. Nie brak tu żebraków, znajomy mówi, że wszyscy bez wyjątku pochodzą z Indii. -Nie jest dobrze, że nasza granica z Indiami pozostaje otwarta- tłumaczy. Idziemy razem nad świętą rzekę Bagmati, na jej przeciwnym brzegu znajduje się kilka rozpalonych ognisk, to na nich spalają zwłoki. Przy brzegu rzeki dostrzegam 3 bawiących się chłopców. Oni się nie bawią – wyjaśnia Krishna. No i ma rację. Dzieci za pomocą wielkiego magnesu wyciągają z rzeki monety.
Sama XV -wieczna świątynia jest dostępna wyłącznie dla wyznawców hinduizmu. Reszta może oglądać otaczający ją kompleks. Idziemy dalej. Mijamy ponury budynek w którym mieszka kilkuset starców. Dorosłe dzieci przywożą ich tu z całego Nepalu, by już nigdy nie po nich nie wrócić– wyjaśnia smutną rzeczywistość Krish.

Lalitpur
W Nepalu słońce zachodzi wcześnie, toteż kiedy docieramy z A. do leżącego obok Katmandu Lalitpuru jest już ciemno jak w dupie. Miasto nie inwestuje w oświetlenie czołowych zabytków, toteż po pobieżnym ich ‘obejrzeniu’ kierujemy się do tradycyjnej restauracji. Tam po raz pierwszy w życiu próbuję mięsa z bawoła. Z nazw potraw nie zapamiętuję żadnej.
-To jest twój szerpa (przewodnik)? – zagaduje jakiś typ, kiedy mój kolega poszedł zadzwonić.
-Taa- mało się nie stoczyłam ze śmiechu pod stolik. Od razu mi się przypomniało jak gadałam z A. o trekkingu do legendarnej Krainy Mustang:
-Taaa…Nieeeee, nieee, nieee…ale ciało będzie cierpiało…Ja tam nie idę!!!!! W Paryżu wszyscy się mnie pytali czy byłem już na Mont Evereście….

Nepal i jego Katmandu-moja nowa miłość
Nepal to kraj szalenie egzotyczny. Większość ludzi jedzie do niego cieszyć się naturą i górami, ale warto zostać na chwilę w Katmandu, by ten kolorowy Nepal poczuć. Coś ma takiego w sobie, że chciało by się zostać na dłużej. Jakoś w tych biedniejszych krajach jest sympatyczniej niż w Europie. Chyba bym nie miała nic przeciwko, żeby zostać w Nepalu na zawsze.
Katmandu- informacje praktyczne
Pogoda w Nepalu
Wybierając się do Katmandu warto pamiętać, że nocą lubi być w nim dość chłodno. Szczególnie w grudniu i styczniu. W hotelach często nie ma ogrzewania.
Od maja do października trwa monsun. Pora deszczowa i ciepła. W mieście spoko, ale w kraju mogą być poważne problemy z przemieszczanie się. Plusem monsunu jest to, że nie kurzy się.
Nie radzę astmatykom jechać w porze suchej- wtedy Katmandu zmienia się w zakurzaste miasto.
Pieniądze w Nepalu
W Nepalu używa się rupii nepalskich i dolarów amerykańskich. Dobrze mieć jedne i drugie.
Karty płatnicze działają. Ale…Należy uważać na bankomaty. Niektóre z nich są naprawdę stare. Kilka nie chciało mi czytać karty, a ich antyczne czytniki porysowały mi czip i kartę magnetyczną. Dało się ją potem używać, ale z biedą.
Rupii nepalskich należy się pozbyć w Nepalu. W żadnym kraju nie chcą ich wymieniać i traktują jak pieniądze trędowatych.
Lotnisko w Katmandu
Lotnisko w Katmandu jest naprawdę małe. Nie ma co tam robić.
Na lotnisku może być długa kolejka do kontroli, więc należy się wybrać odpowiednio wcześniej.
Z lotniska do Katmandu dojedziemy przedpłaconą taksówką. Cena 700 rupii
Wiza do Nepalu
Wizę do Nepalu otrzymujemy on arrival na lotnisku. Dzieci do 10 lat i Chińczycy za wizę nie płacą.
Ceny za wizę do Nepalu:
15 dni– 25 USD
30 dni– 40 USD
90 dni– 100 USD
Informacje ogólne
Woda z kranu w Nepalu nie nadaje się do picia. Pitna jest rozwożona w baniakach.
Internet w Nepalu
Internet mobilny w Nepalu śmiga. Kartę SIM można nabyć na lotnisku lub każdym innym miejscu. Dużo taniej niż na lotnisku jest kupić na mieście, najlepiej na obrzeżach Thamelu albo jeszcze dalej.

Co warto kupić w Katmandu, i w ogóle w Nepalu:
Przede wszystkim sportowe ubrania, oraz ubrania z kaszmiru, wełny, buty. Na Thamelu w Katmandu jest większy wybór niż w Pokharze i lepsze ceny.
Z Nepalu warto przywieźć biżuterię i rzemieślnicze wyroby. Tanio i pięknie.
Jeśli chodzi o jedzenie to ser z mleka jaka i herbatę.
Ceny w Katmandu
Koszt pobytu w Katmandu jest bardzo tani. A jeszcze taniej jest w Pokharze. Noclegi w Katmandu zaczynają się od 4-5 dolarów za noc. Z tym, że w tanich hostelach może być problem z ciepłą wodą. W moim była tylko zimna i ekstramalnie gorąca.
Kurs z lotniska do miasta 700 rupii. Wszystko kosztuje grosze i o wszystko można się targować. Największym wydatkiem są loty do Nepalu, nie tylko z Europy, ale nawet z Azji.
Jedzenie kosztuje mało. W ciągu dnia zjemy za ok.5-40zł. Najpopularniejsze dania to pierożki momo i dal bhat- koszują 4-15 zł za całe danie, Najdrożej wyszła mnie pizza w modnej pizzerii. 8 czy 10 dolarów. Piwo też do tanich nie należy, ale za to jest dobre jak na Azję. Zapłacimy za nie parę złotych więcej niż w Polsce. Najdrożej wychodzi wstęp do atrakcji. Za większość świątyń i zabytków trzeba płacić. Boleśnie wychodzi Bhaktapur, bo aż 15 dolarów.
Co jeszcze warto zobaczyć w Nepalu:
Nepal- Dakshinkali- Krwawe święto Bogini Śmierci
Pokhara – przystanek między niebem, a ziemią





