Pracoholicy. Perwersi. Żywe postacie z mangi. Chorzy na hikikomori. Żyją by się zapracować. Tysiące skojarzeń. Setki mitów. Wielu osobom na myśl o Japończykach przychodzą na myśl jakieś niskie stwory w garniturach, pracujące po 20h dziennie, w przerwie jedzący sushi, a po pracy chłostający dla przyjemności pejczem swojego robota w love hotelu. Taki wyobrażony Japończyk przemierza neonowe ulicę, a pod prysznicem mrugają mu kolorowe diody. Kontakt z rzeczywistością odbywa wyłącznie za pomocą smartfona i jajka tamagochi tudzież gry w Pokemony.
Kontakt z tubylcami
W rzeczywistości z Japończykami łatwo nawiązać kontakt śpiąc w hostelach, bo wielu z nich tam zwykło nocować. To że nie mówią po angielsku, czy są zmęczeni po pracy wcale nie jest przeszkodą w kontakcie. Są zawsze chętni do rozmowy. A jeszcze bardziej do pomocy. Kiedy piknikują w parkach w czasie kwitnienia wiśni zapraszają spacerujących obcokrajowców na wspólne picie. Nie wszyscy też pracują. Wielu wypięło się na system i zamieszkali w hostelach i kafejkach internetowych. Mają wyjebane, nie robią. Niektórzy próbują rozkręcić swoje mikrofirmy, inni po prostu relaksują się.
Dziwni ludzie
Pewnie tacy też się trafiają, ale jakoś nie spotkałam. Japończycy zaskoczyli mnie niesamowicie miłym usposobieniem. A już na południu kraju byli mili do szaleństwa. Pytając się o drogę trzeba liczyć się z tym, że Japończyk spóźni się do pracy czy na randkę byle cię doprowadzić( i to nawet mimo protestów) pod poszukiwany adres. O autostop też jest prosto. Mi się nawet zdarzyło, że kiedy szukałam kierunku na mapie ktoś się zatrzymał i sam zaproponował podwiezienie. Innym razem kiedy czekałam na przystanku, a zbliżała się burza, inny ktoś zatrzymał się i podarował mi parasol! Ten się z kolei nie przydał, bo 2 minuty później podjechał kolejny Japończyk i zaproponował na migi podwiezienie. Ani słowem nie szło się dogadać, ten po japońsku, ja po angielsku. Adresu też po angielskim napisie nie mógł ogarnąć, a jednak zawiózł mnie pod same drzwi hostelu. Nota bene właściciel hostelu wieczorem przyniósł 4 flaszki lokalnego alkoholu i z jeszcze innym gościem rodem z Tokio, który też nie znał angielskiego się upiliśmy. W myśl, że po alkoholu wszyscy jednym językiem rozmawiają.
Już sam język japoński jest niesamowicie przyjemny w brzmieniu. Dodać do tego liczne uśmiechy okraszające wypowiedź Japończyka i już można się rozpływać.
Złodziejstwo się prawie nie zdarza, bo to niehonorowe. Ale już inne ciężkie przestepstwa tak, dlatego nie należy ulegać iluzji kraju, gdzie nikomu włos z głowy nie spada.
Japonia dla Japończyków
Inną rzeczą jest tradycja i skostniały system społeczny, w którym każdy ma swoją rolę. Mężczyzna haruje jak wół, a uległa kobieta dba o dom. Nawet dziś większość Japonek rezygnuje z pracy po ślubie. Kobieta ma niższy status społeczny niź mężczyzna, dlatego wiele Japonek emigruje, mam nawet kumpelę, pół Japonkę, która twierdzi, że w życiu by nie chciała w Japonii mieszkać i uważa ten kraj z pełen dziwact. W Japonii w cenie są kobiety delikatne, prawie lalki, nie ma tu miejsca na rozbuchaną seksualność jak w Europie, gdzie świeci się gołymi cycami w reklamach i na ściankach.
Japoński savoir- vivre
W Kraju Kwitnącej Wiśni nie ma miejsce na okazywanie emocji. Na publiczne krzyki i zły humor. Japończycy nawet jeśli gotują się w środku to nie wolno im tego okazywać. No i jest bardzo cicho, nikt nie trąbi, nie drze ryja.
Warto wiedzieć, że podobie jak w innych azjatyckich krajach przestrzeń osobista jest większa. U nas strefa komfortu to 1m, u nich 1,5m. Zatem nie zdarza się żeby ktoś na nas wpadł na ulicy. Zamiast podawania ręki wolą ukłony.
Nie należy smarkać w chusteczkę w miejscach publicznych, to niegrzeczne. Za to w dobrym tonie jest siorbanie przy jedzeniu. Okazujemy w ten sposób zadowolenie z posiłku.
Podsumowując stwierdzam jako turysta, po miesiącu w Japonii, że trudno o tak miłych i uczynnych ludzi. Podróżowanie po tym kraju to wielka przyjemność. Japończycy są bardzo ciekawi innych kultur i chętnie nawiązują kontakt. I to mimo, że po angielsku mówią mało albo wcale! Za każdym razem kiedy stałam dłużej jak ciul z mapą, zawsze ktoś podszedł i zaoferował pomoc. Mroczna strona Japonii jest znana, ale czy istnieje kraj doskonały?