Spis treści
Hoi An i Da Naang – dwa światy
Hoi An, najpiękniejsze miasto Wietnamu to prawdziwy koktajl! W nim kolonialne wpływy wymieszały się z azjatycką tradycją.
Przechadzam się pomiędzy żółtymi domami i przechodzę po pięknym japońskim moście…Z oddali nabiegają dwie Wietnamki, ich głowy zdobią charakterystyczne stożkowate kapelusze, a na barkach spoczywają kosze wypełnione owocami. Zrób mi zdjęcie! Kup mango! Kup jackfruita! Kup!Kup! Kup!
Położone na Szlaku Jedwabnym, Hoi An przez stulecia było głównym miastem portowym. Nic więc dziwnego, że jego architektura nosi głęboki ślad po mieszkających tu niegdyś Chińczykach i Japończykach.
Miasto zatrzymało się w czasie kilkaset lat temu, jego mury zmurszały i oddało portową palmę pierwszeństwa pobliskiemu Da Naang. Tamto swoją szansę wykorzystało w 100%. Dziś trzecie miasto Wietnamu zachwyca swoją nowoczesnością. Nad Da Naang góruje 67 metrowy posąg Buddy. Czy to on sprawia, że mimo pędu do nowoczesności miasto tchnie spokojem?
Choć Da Naang zaliczyłam w 1 dzień to Hoi An spodobało mi się tak bardzo, że zrezygnowałam ze zwiedzania Sajgonu, żeby tylko dłużej nacieszyć się tym wspaniałym miasteczkiem. Ciągle mi mało i na pewno jeszcze do niego wrócę! Kanały, pełne magii stare miasto, ciepłe morze czego chcieć więcej!
Zobaczcie co robić w tej części środkowego Wietnamu.
Marmurowe góry
Zakamarki, jaskinie, szczeliny, przejścia. A między nimi świątynie i posągi. Spotkamy tu smoki i mędrców grających w szachy. Wszystko oprawione w kolorowy marmur i tonące w oparach kadzideł.
Podobno największe wrażenie góry robią w słoneczny dzień, kiedy słońce wypełnia wszelkie zakamarki swoimi promieniami tworząc mistyczny spektakl światła. Mi się trafił deszczowy dzień, ale i tak było pięknie.
U podnóży nie brak zakładów kamieniarskich. Jeśli akurat zamarzy się wam marmurowa rzeźba bez problemu wyślą ją wam statkiem do Europy.
Wszystkie neonowe mosty Da Naang
Niepozorne za dnia miasto rozbłyskuje ferią neonowych barw gdy tylko zapadnie zmrok. Koniecznie zobaczcie wszystkie mosty w centrum wzdłuż rzeki.
Fenomenalny jest zmieniający kolory most-smok. Szczęściarze, którzy odwiedzą miasto w weekend będą mieli okazję zobaczyć jak zieje ogniem i tryska wodą.
Poznajcie Polaka, który uratował Hoi An
Mało kto wie, że gdyby nie Kazimierz Kwiatkowski to środkowy Wietnam by był uznawany za białą plamę na turystycznej mapie Wietnamu.
W końcu kto by tu przyjeżdżał gdyby nie błyszcząca perła jaką jest Hoi An ze swoją czarującą starówką?
Miasteczko mało nie padło ofiarą władz które w pędzie ku przyszłości i nowoczesności chciały zrównać z ziemią jego średniowieczne centrum i postawić na jego miejscu bloki(!). Azjaci mają w dupie sentymenty jakimi w Europie darzy się zabytki. Nie mógł na to pozwolić zakochany w Wietnamie polski konserwator zabytków . Dzięki jego interwencji Hoi An zostało wpisane na listę UNESCO. Od tamtej pory miasto nietykalne na destrukcyjne zakusy komunistów stało się wizytówką Wietnamu. Kazik, bo tak go nazywali Wietnamczycy poświęcił życie na restaurację wietnamskich zabytków, w szczególności ukrytego w dżungli kompleksu hinduistycznych świątyń My Son. Chodź totalnie nieznany w ojczyźnie, w Wietnamie jest legendą. Na pamiątkę Hoi An postawiło Polakowi pomnik który możecie zobaczyć tuż przy jednej z głównych uliczek w sercu miasteczka w Kazik Park.
Czyż serce nie roście na sam widok takiego pomnika w dalekiej egzotycznej Azji?
Bądźmy dumni z naszych rodaków zagranicą.
Zanurzyć się w ciepłych wodach Morza Południowochińskiego
Czy to sentyment rodem z powieści Jacka Londona, czy prosta wakacyjna przyjemność to nie ma nic cudowniejszego od kąpieli w tym morzu. Sama myśl że o tej porze w Europie ludzie marzną na przystankach potęgowała rozkosz płynącą ze wzburzonymi falami. Da Naang doszło do perfekcji w oświetlaniu nocnego morza, mogłabym spędzić całą noc na patrzeniu na fale. W Hoi An ominęłam główną plażę ze względu na zmasowany atak ‘usługodawców’, by z pół kilometra dalej nacieszyć się ciszą i spokojem.
Skorzystać z usług szewca i krawca
Podczas gdy w Polsce szewca który zrobi buty czy krawcową, która porządnie coś uszyje można ze świecą szukać, zaś za zrobienie butów na miarę liczy się w tysiącach złotych to w Wietnamie nie mają takich problemów.
Rzemieślnicy, których w Hoi An są tysiące(!!!)ze zdjęcia lub projektu zrobią wszystko co wyobraźnia przyniesie na myśl. Grzech nie skorzystać.
Na buty trzeba czekać dobę, na ubrania trochę więcej. Jeśli chcecie być naprawdę zadowoleni to na ubrania trzeba liczyć tyle czasu, żeby
starczyło na co najmniej 2-3 przymiarki. Wchodząc do butiku warto mieć swój koncept, w razie czego miłe panie służą katalogami.
Dobry salon poznaje się o tym, że doradzają i dają czas na przemyślenia, a nie osaczają klienta jak żądne krwi przekupy.
Rozsmakować się w bogactwie wietnamskiej kuchni
Wietnam słynie z wyśmienitej kuchni. Warto spróbować lokalnych przysmaków w zadaszonym budynku na lokalnym targu w Hoi An. Funkcjonuje tam kilkanaście barów szybkiej obsługi, a w nich same przysmaki. Ceny wielokrotnie niższe niż w restauracjach.
Wietnamska kawa ma smak zupełnie inny niż w Europie. O ile na Starym Kontynencie nie ruszam kawy, to w Wietnamie mogę ją pić hektolitrami.
Gdzie znajdziecie najlepsze lody i jakiego owocu spróbować
Świetne lody serwują w budce nad kanałem w pobliżu japońskiego mostu, naprzeciwko sklepu z propagandowymi plakatami.
Z egzotycznych owoców moje podniebienie zdobył jackfruit. Intensywność smaku azjatyckich owoców jest nie do porównania z ich wyblakłą europejską codziennością.
Rowerowa wycieczka. Skuterowe szaleństwo.
Nie ma lepszego sposobu na zwiedzenie powyższych miast niż przejażdżka na jednośladzie.
Po pierwszym szoku jakiego można zaznać lądując w pierwszym lepszym wietnamskim mieście ( z reguły jest to Hanoi lub Ho Chi Minh),
gdzie przejście przez ulicę zalaną skuterami jest nie lada wyzwaniem przenosimy się w spokojniejsze rejony. Da Naang i Hoi An są na tyle małe, że nawet Europejczyk tu przeżyje na drodze. Moja ulubiona trasa przez Da Naang wiedzie wzdłuż morza i wzdłuż rzeki. Z kolei całe Hoi An podobało mi się na rowerze. Warto wjechać w boczne dróżki by zobaczyć życie Wietnamczyków z dala od turystycznej infrastruktury.
Masaż i spa
Podobnie jak w całej Azji Południowo Wschodniej Wietnam jest znany z licznych zabiegów pielęgnacji ciała. Standard i zakres usług bywa przy tym różny.
Rozwaliła mnie masażystka, która kiedy tylko zauważyła mnie przy cenniku na zewnątrz omal siłą mnie nie wciągnęła do środka. Chciałam się grzecznie wycofać, a ona na to: Happy ending! Zrobię ci happy ending! – No Thanks!- biorę odwrót
Później pewien Chińczyk kiedy mu o tym opowiadałam nie mógł uwierzyć- To kobieta też może mieć happy ending?
– No oczywiście (WTF??)-odpowiadam
-Ale jak to???
No cóż, Azja nie przestaje zaskakiwać…
Odwiedźcie lokalny targ
Nocny Targ w Hoi An to przede wszystkim kolorowe lampiony. Wszak miasto z nich słynie! Każdy kto miał okazje spacerować po starówce widział jak pięknie ozdabiają miasto po zapadnięciu zmroku.
Koniecznie spróbujcie ulicznego jedzenia.. Naleśniki z banana smażone w głębokim tłuszczu to ciężka strawa, ale jednocześnie przydatna zaprawa między jednym a drugim barem.
W dzień warto odwiedzić targ przy kanale w centrum, w szczególności wspomniany wyżej blaszak. Na sprzedawców owoców należy mieć wyjątkowo baczne oko ze względu na liczne ‘pomyłki’ przy wydawaniu reszty.
Wybierasz się do Wietnamu? Może zainteresują Cię artykuły:
Udało nam się trafić na ziejącego ogniem smoka. Rewelacja :]]]